Mieszkanko Cam.

Camille

Zerknęła na zegarek.
- Od jakiejś godziny. - wzruszyła ramionami. Jak dla niej było to niewiele, akurat udało jej się naszykować w razie jakiegoś wyjścia, a w planach miała spacer. No tak, tylko że jej kompan o niczym nie wiedział.
W pewnej chwili wstała i wyszła z pomieszczenia. Wróciła po kilku minutach z tacą, na której niosła talerz i kubek z ciepłą herbatą. Postawiła tackę na szafce nocnej po stronie Mike'a i ponownie położyła się obok.
- Smacznego. - rzuciła i cmoknęła go w policzek, bo wcześniej zapomniała o powitaniu. Albo raczej myślała o czymś innym. Właściwie wszystko jedno.

Mike

- To trochę długo. - odparł. Myślał, że dziewczyna wstała jakieś pięć godzin temu, a nie godzinę. Widocznie była wykończona.
Zabrał się za jedzenie kiedy ta przyniosła mu tacę i grzecznie podziękował.
- A ty już jadłaś? - zapytał kiedy skończył jeść. Uśmiechnął się katem ust.
- Co chcesz dzisiaj robić ? - zapytał. On nie miał pomysłu jak mogą dzisiejszy dzień spędzić. Miał nadzieje, że ona coś wymyśli. w końcu ona zawsze miała jakieś pomysły i przy niej się nie da nudzic.

Camille

Chociaż zadał jej zaledwie dwa pytania, i to dosyć proste, i tak musiała się chwilę zastanowić nad odpowiedzią. Tak już miała, chociaż nie zawsze.
- Zdążyłam zjeść. - postanowiła, że na pytanie zadane jako pierwsze powinien najpierw uzyskać odpowiedź. Nie dodała nic o wielkości swojego śniadania, a ostatnio zaczynała mieć na tym punkcie obsesję. Byle jeść jak najmniej. No tak, wciąż wydawało jej się, że powinna się odchudzać. I właśnie z tego powodu tak bardzo chciała udać się na długi spacer. Właśnie, to jest to. Przypomniała sobie, że Mike zadał jeszcze jedno pytanie. O tak, miała plan na to, czym mogą się zająć.
- Chcę iść na długi, daleki spacer. - oznajmiła rozkazującym wręcz tonem. Nie myślała nawet o tym, że brunet mógłby się sprzeciwić - przecież ona tak chciała.

Mike

*co ty z Cam chcesz anorektyczkę zrobić?*

Trochę długo się zastanawiała nad odpowiedzią na temat śniadanie. A wystarczyłoby jedynie słowo tak bądź nie. Ale dobra nie będzie nic mówił na ten temat.
- Skoro chcesz - odparł. Na spacer mogą się przejść. W końcu nic mu się nie stanie jak ruszy tyłek i trochę pochodzi. O sprzeciwie nawet nie myślał

Camille

No, na całe szczęście się zgodził. Jeszcze raz zerknęła na zegarek. Okej, nie było tak późno. Wszystko dokładnie sobie wyliczyła i według tego powinni około osiemnastej znaleźć się w domu. W tym przypadku kolację zje o wpół do siódmej. O, tak byłoby całkiem dobrze. Od czasu poprzedniego wyjazdu zaczęła wyliczać sobie godziny posiłków i jedzone kalorie, chociaż przecież nie miała z czego się odchudzać. Robiła to coraz bardziej odruchowo.
- Gdzie? Po lesie czy w bardziej oryginalne miejsce typu ocean? - rzuciła, przerywając własne niezbyt pozytywne rozmyślania.

Mike

- Może być las. Wszystko mi jedno - powiedział. Nie ważne gdzie pójdą, ważne, że wyjdą z domu.
Chłopak wstał po czym wziął swoje ubrania i udał się do łazienki. Tam ubrał się, a po chwili wyszedł z pomieszczenia i zjawił się w sypialni.
- Idziemy? - zapytał opierając się o framugę drzwi.

Camille

- Jasne, chwila. - rzuciła i wyszła do kuchni, wzięła butelkę wody mineralnej i spakowała ją do swojej torebki. Tak na wszelki wypadek. Woda zawsze się przyda.
- Dobra, możemy iść. - oświadczyła i chwyciła Mike'a za rękę, i wyszli.

/ to napisz w jakimś lesie.