Mieszkanie Lisy

Lisa

Nie odrywała od Niego wzroku. Patrzyła na chłopaka pełnym miłości wzrokiem. Czuła się wprost nieziemsko. Przytuliła się do chłopaka jeszcze mocniej i przymknęła delikatnie oczy z głową opartą o Jego tors. Chyba dopiero teraz poczuła jakieś tam zmęczenie. Nie chciała jednak zasnąć. Noc minie, a na drugi dzień sen rozpłynie się w niepamięci. Okrutnej niepamięci. Niestety tak musiało być.

Matt

Objał ją mocniej , a widząc malujące się na młodej twarzy zmęczenie usmeichnał się i zbliżył swe usta do jej zostawiając na nich czuły pocałunek. Przysunał swój policzek do czubka jej głowy i kiedy dziewczyn aznów była bardzo blisko usmeichnałsię.

Lisa

Nie wytrzymała mimowolnie przytulona do ciepłego ciała chłopaka zasnęła. Zasnęła z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dalej była przytulona do Matta. Spało jej się dobrze jak nigdy. I kto by pomyślał, że to właśnie dzięki Walentynkom...

Matt

Przymknał spokojnie oczy i po chwili sam odpłynął . Alkohol musiał z niego wyparowac przeciez. Poza tym jakiś to tam wysiłek dzisiaj go spotkał.Spał więc spokojnie co jakiś czas przez zsen przytulając ją mocniej do siebie.

Lisa

W pewnym momencie się obudziła. Odwróciła nieznacznie głowę i widząc chłopaka obok uspokoiła się. Z lekkim uśmiechem ponownie odpłynęła.

***

Wstała jako pierwsza. Wypełzła niechętnie z łóżka i zebrała cicho ubrania, by iść do łazienki. Zasmuciła się lekko widząc Matta leżącego na łóżku. To było złe. Nie powinni. Teraz, gdy nie była pod wpływem procentów to to wiedziała. Wyszła do łazienki, żeby się ogarnąć. Cały czas zachowywała się jak najciszej. Gdy wyszła z łazienki związała włosy w krótką kitkę i ruszyła do salonu. Czuła się jakoś nie najlepiej. Ułożyła się na sofie wbijając wzrok w oparcie mebla. Uważnie śledziła nitki materiału.

Matt

Mruknał cicho i chcąc przytulić dziewczynę zamiótł powietrze. Otworzył niepewnie oczy i podniósł się na łokciu.
-Lisa.?-zawołał cicho i rozejrzał sie po sypialni. Zauważyłswoje ubrania na krześle i wstał po nie po czym ubrał dół garderoby i ruszył w stronę kochni a potem salonu.

Lisa

Chociaż słyszała kroki nie odwróciła się.
- Przepraszam... Za wszystko. - powiedziała cicho nadal wpatrzona w materiał sofy. Nie miała nic innego do powiedzenia. Przynajmniej nei wiedziała co ma powiedzieć.

Matt

Westchnał cicho.
-To ja przepraszam-powiedział i bezszelestnie znalazł się obok niej. teraz dopiero modła zauważyć długą przez całe udo chłopaka paprzącą się szramę.Położył jej dłoń na ramieniu. Czuł do siebie teraz jakąś dziwną odrazę. Prawdopodobnie zabrał jej poprzedniej nocy to co miała najpiękniejszego. Przygryzł wargę.
-Lisa wybacz.

Lisa

- Ciekawe co! - warknęła oburzona marszcząc brwi. - Zachowałam się jak zdzira, okulawiłam Cie na całe życie i co jeszcze zrobię, co? Popsuje Ci związek? A może wymyślę coś jeszcze nowego? Lub zrobie to przypadkiem? Narażę znowu na pobicie? - Westchnęła leżąc bezwładnie na sofie. Wpatrywała się w sufit. - Poddaje się. I tak za dużo gadania.

Matt

Czy by tego żałował czy nie nachylił się nad dziewczyną i pocałował ją przeciągle chwytając za nadgartski ,żeby nie mogła mu nic zrobić.
-Mam nadzieję,że ten kaleka spisał się w nocy-powiedział odsuwając nieco twarz od je twrazy. Spojrzał jej w oczy z lekkim uśmiechem , którego nie umiał się pozbyć.

Lisa

Westchnęła. Było jej cudownie, ale co ma gadać.
- Wiesz, że nie o to chodzi. Chodzi mi raczej o wpieprzanie się do cudzego życia i niszczenia porządku dziennego. - powiedziała lekko się krzywiąc. Nie, nie zmieniła się. A przynajmniej była taka jak kiedyś w Jego towarzystwie. Uśmiechnęła się zadziornie z nutą goryczy. - Muszę częściej bywać w tamtym klubie, gdy śpiewasz i się upijać.

Matt

-Będę co sobote.-powiedział przypominając sobie ze dostał sms'em wiadomośc o tym,że dostał pracę.Spojrzał jej w opczy już bardziej z uczuciem które na nowo w sobie odkrył choć starałsię je tłumic.
-To była najpiekniejsza noc w moim życiu-przyznał szczerze.

Lisa

Westchnęła zrezygnowana.
- Moja też. Mimo wszystko. - wyswobodziła swoje ręce i przyciągnęła bliżej chłopaka. Pocałowała Go czule i przeciągle. Gdy się od siebie oderwali posmutniała. - To moja wina... W dodatku uciekłam jak ostatnia idiotka. Nawet walnięta blondynka z dużym biustem (bez skojarzeń, oczywiście) zostałaby, żeby sprawdzić czy nic Ci nie jest. A ja co? Tchórz... - przygryzła lekko dolną wargę. Czuła się z tym strasznie.

Matt

-Noga to nie wszysto-powiedział szczerze.-Mogę chodzić, mogę wykonywać inne czynności , a to ,że kuleję no cóz nie wielka róznica.-dodał przyglądając jej sie z małymi ognikami w oczach. Odetchnał cicho. Sam też przygryzłwargę.
-Lis zniszczyłem Ci pierwszy raz...-westchnał ciężko z jażmem winy na sobie. Nie żałował tego . Dla niego nie było piękniejszej nocy. Nigdy.

Lisa

- Yhy, pewnie. I co jeszcze? - rzuciła sarkastycznie. Ujęła twarz chłopaka w dłonie i spojrzała głęboko w jego piękne, niebieskie oczy. - Nie zepsułeś. Ty mi dałeś, a nie zabrałeś. - powiedziała miękko, ale pewna siebie.