Dom Mike'a 35/7

Annie

-I ćwiczę regularnie-powiedziała od niechcenia zgarniając po chwili swoje kosmetyki do kosmetyczki. NIe zamierzała mu się tłumaczyć. Co go to obchodziło. Wszak miał już swoją panią prawda.?

Mike

- Ann weź przestań - powiedział. - Wiedziałaś od początku jaki jestem - dodał. - Ja choćbym chciał się nie zmienię więc nie cierp przeze mnie - odparł.

Annie

-Przecież nic nie powiedziałam.-warkneła wymijajac go. -Szkoda,że przez prawie dwa lata mnie oszukiwałeś.-dodała kierując się ku drzwiom łazienki.

Mike

- Nie oszukiwałem cię - powiedział. - Teraz to ja bedę tym złym nie? - zapytał. - A to, ze na przerwach w szkole nie znalazłaś dla mnie nawet minuty i, że się od dobrych dwóch miesiecy nie widzieliśmy to tylko i wyłącznie moja wina? - zapytał idąc za nią.

Annie

-I musiałeś od razu znaleść sobie inną.? W dodatku dziewczynę Twojego przyjaciela dla której cierpiała inna.? Czy ty za grosz wstydu nie masz.?-spytała patrzać na niego krzywo.

Mike

- nie - pokręcił przecząco głową. - Nie znalazłem sobie żadnej - dodał. - Cam nie jest moją dziewczyną. A co do ich miłosnego trójkąciku to już zupełnie inna sprawa - odparł.

Annie

-No tak jeszcze mi powiedz,że zostawiłeś mnie dla przyjaciólki..-powiedziała poirytowana. Ruszyła by minąc go ponownie. Co on sobie myslał.? Że ona tak łatwo o nim zapomni.? Nie nie była z tych.

Mike

- nie zostawiłem cię. - mruknał pod nosem. Znowu za nią poszedł. Musi z nią porozmawiać i tyle. Ale jak widac ona tego nie chce.

Annie

-Nie wcale.-mrukneła wchodząc do pokoju. Przysunęła walizkę do łóżka i usiadła na ni8m by móc zapiąc torbę. Jeśli ją teraz zatrzyma to nie będzie miała opcji wyjazdu , a kolejna dopiero za tydzień. Miała nadzieję,że nie zebrało mu się na czcze gadanie.

Mike

i znowu za nia polazł. - Jest różnica między zdradą, a zastawieniem kogos - powiedział. - Ja zrobiłem to pierwsze - dodał. Czego bardzo żałuje - pomyślał.

Annie

-Tak Ty chyba spałeś już z każdą..-mruknęła pod nosem. Ręce zaczęły jej się trzaść z nerw, znów siłowała sie z zamkiem.Zerkneła nerwowo na zegarek. Nie zdązy.

Mike

- Przestań tak mówić - mruknął. - Moja wina, że nie mam szczęścia co do dziewczyn? - zapytał.

Annie

-No tak zapomniełam, ja byłam największym Twoim pechem-powiedziała szarpiąc nerwowo zamek.-Cholera..-mruknęła.-Nie zdąże.

Mike

- Jasne, bo ja wszystko zniszczyłem. - powiedział. - Odkąd mnie zostawiłaś wtedy po wypadku wszystko zaczęło sie pieprzyc. Miałąś do mnie pretensje, że spałem z inną kiedy ty chodziłaś na imprezy z jakimiś kolesiami. A jak mi oddałaś pierścionek? - zapytał. O nie on nie był jedynym winnym. - Nie robiłaś nic żeby naprawic to co zaczęło się walic - mruknał pod nosem. - Starałem się jak mogłem. Oświadczyłem ci się po raz kolejny, kocham cię z całego serca jak nikogo innego, a ty nawet na przerwie w szkole jednej minuty mi nie poświęciłaś - zaczął wyrzucac z siebie po kolei. Nie da się wrobic w to, że to on ją zdradził, a ona biedna siedzi w kącie i płacze.

Annie

-No jasne, mam Ci uwierzyć.? Mam wierzyć,że mnie kochasz.? Mike tyle razy przeżywałam, a Ty uważasz,ze to ja prowadziłam do rozpadu związku.? Dla mnie życie straciło sens gdy tylko zauważyłam was we dwoje. -powiedziała .