Annie's Hause

Annie

-Nie-odpowiedziała z usmiechem-Korzystałam z okazji-dodała i lekikatnie pszesunęła kciukiem po jego wargach.

Mike

A co robiłaś - zapytał się z uśmeichem. Usiadł na łóżku i przysunął do siebie dziewczynę.

Annie

Przytrzymując kołdrę sięgnęła po szkicownik.-Szkicowałam, znowu..-powiedziałą z usmiechem i pokazła mu dokończony w pełni szkic jego samego gdy spał.

Mike

Powinnaś robić to zawodowo - powiedział przyglądając się szkicowi. Tak Annie ma naprawdę talent. Uśmiechnął się.

Annie

Przeniosła sie na kolana nadal przytrzymując kołdrę z wiadomych przyczyn i delikatnie sunęła dłonia po jego odkrytym torsie. Spojrzała mu w oczy i musnęła go delikatnie w usta.

Mike

Hmm mamy jakieś plany na dziś - zapytał się z chochliczym uśmiechem. Musnął ją delikatnie w usta.

Annie

-Żadnych -szepnęła rumieniąc się.-Jestem cała Twoja-powiedziała kuszącym głosem.

Mike

Yhy - powiedział i znowu pocałował ją namiętnie w usta. On jakoś nie miał pomysłu na spędzenie dzisiejszego dnia.

Annie

-Spojrzała na niego, a potem w okno i pomyślała sobie o Alice.-Mike.. wiesz co się ostatnio wydarzyło .?-powiedziałą choć nie była pewn czy powinnam o tym mówić.

Mike

Nie, a co się stało. Coś z Alice - zapytał. Teraz był zaniepokojony. Wiedział, że to coś złego.

Annie

Pokiwała głową i przygryzła wargę. Tak ten cudowny dzień miała już z głowy..

Mike

No powiedz mi co się jej stało - zapytał. Musisz mi powiedzieć. To jest moja siostra - powiedział.

Annie

-Alice nic, Gariss miał wypadek i keży w szpitalu.-powiedziala i westchnęła. Wiedziała, że teraz będzie się martwił.

Mike

A co mu się stało - zapytał. Musiał wszystko wiedzieć. Jakby na to nie patrzeć Garris był teraz jakby członkiem ich rodziny.

Annie

-Nidokońca wiem. -powiedziała zgodnie z prawdą-Ale Alice nie może wiedzieć, że Ci powiedziałam, bo straci do mnie zaufanie-zastrzegła.