Sala do rentgenu

Gariss

Przyszli oboje na salę. Gariss zgłosił Alice do prześwietlenia. Kazali czekać. Gariss wskazał Alice na krzesło, gdy ta siadła kucnął przed Nią. Co Cię boli? I czy bardzo? złapał ją delikatnie za dłoń, martwił się o Nią.

Alice

No trochę. Jest pewnie obite. powiedziała trzymając drugą dłoń na żebrze. Nie mogła nią ruszyć, bo nawet małe dotknięcie skutkowało bólem. Gdy Gariss złapał jej dłoń, ona mimowolnie popatrzyła mu w oczy. I znów poczuła dreszcz na plecach i przyspieszone bicie serca. Odwróciła wzrok. Bała się, że zaraz się nie pohamuje i na przykład nie wyrwie ręki i nie pogładzi go po policzku. Wciąż sama siebie pytała czy to normalne, że tak czuje. A co jeśli się zakochała?!

Gariss

Moim zdaniem jest pęknięte... zasmucił się trochę. Lekko ścisnął jej dłoń, popatrzył jej prosto w oczy.

Alice

Znów przeszedł ją dreszcz, tym razem miała wrażenie, że było to widać. Już jej język zaczął się plątać. I znała odpowiedź na swoje pytanie- tak, to jest minimum zauroczenie. Ale... jak to się dzieje, że zawsze otwarta dziewczyna jest tak nieśmiała w sprawach damsko-męskich? Może... bała się odrzucenia. Może być tak jak mówisz. stwierdziła przerywając myślenie.

Gariss

Złapał ją za drugą dłoń. Lekko przejechał jej po palcach zanim ją złapał. Ale bardzo Cię boli? nie wiedział dlaczego ale strasznie martwił sie o Alice.

Alice

No trochę, ale nie przejmuj się. zaimponował jej tym zamartwianiem się. Ale jak zwykle po pozytywach nadszedł czas na negatywy- jeśli on robi to wszystko na pokaz? Posmutniała.

Gariss

Chodź tu do mnie... uśmiechnął się, wstał i lekko pociągnął Alice żeby wstała. Chciał ją przytulić, normalnie jakby sam się nie kontrolował.

Alice

Podeszła do niego. Trochę się obawiała co chce zrobić. Popatrzyła na niego z minimalnym strachem w oczach.

Gariss

Przysunął się do niej, przytulił ją. Czekał w niepewności jak zareaguje, do głowy wpadła mu myśl - chyba się w niej zakochałem ...

Alice

Chciała by ta chwila trwała wiecznie. Jednak ten głupi lekarz musiał ją przerwać!
Witam. Ooo... Alice! Co Tobie. powiedział. A nic. Lodowisko i żebra. Ja tylko prześwietlć. zasmiała się. Poszła i później wróciła do Garissa. Widać, że nie kontrolowała się zupełnie, bo podeszła i przywitała się z nim jak dawniej z Davidem o.O Pocałowała go w policzek i popatrzyła na niego. To co idziemy? Miałeś rację, pęknięte. Ale cóż, trzeba żyć, gipsu się na żebra nie zakłada. Dali mi tylko przeciwbólowe. stwierdziła z uśmieche,. Nagle uświadomiła sobie co zrobiła i w jej oczach zapanował lęk. Jak mogła być taka nieuważna?!

Gariss

A gdzie chcesz iść? po chwili zupełnie przestał sie kontrolować. Złapał Alice za dłonie i przysunął mocno do siebie tak że na niego wpadła. Pocałował ją, całował tak że trzymał długo swoje usta przy jej. Co ja kur... robie?! myślał ale i tak to nie pomagało.

Alice

Odwzajemniła pocałunek. Tez się nie kontrolowała. Nie chciała przerwać, ale powinna odpowiedzieć. Do nasz... MOJEGO! domu? Albo gdzie chcesz. powiedziała. Jej policzki zarumieniły się pod wpływem pomyłki i wydarzeń.

Gariss

Można pójść do Ciebie złapał Alice za jedną dłoń i poszli w kierunku wyjścia.

// Pisz pierwsza Razz

//