Mały lasek

Lisa

- Czy ja jestem eksponatem w muzeum czy jak, że mi się tak przyglądasz? - rzuciła kwaśno krzywiąc się. Wyprostowała się wracając do normalnej pozycji. Bicie serca i oddech wróciły już prawie do normy. Zmierzyła Go lodowatym wzrokiem.

Matt

-Możesz mi wirzyć, że nie.-odparł sucho. Westchnął i powrócił do fotografowania koron drzew. Od pewnego czasu nie miał co ze sobą zrobić. Nie miał gdzie wracać.Elena potraktowała go dość dziwnie. Zraziłsię. Nie wiedział zresztą czy jeszcze są razem. Poza tym ludzi zaczęli traktować go z góry. Sam nie wiedział czemu.Przykucnął.Z tej pozycji miał lepsze widoki na lecące w górze patki.

Lisa

Prychnęła. Rozejrzała się dookoła czy nie ma tutaj jeszcze kogoś. Na szczęście nie było. Westchnęła z ulgą. No dobra, będę trochę milsza. Powiedzmy "milsza".
- Lisa. - rzuciła lakonicznie swoje imię po czym odchrząknęła. Niech ta zima już się skończy! Nawet pobiegać normalnie nie można.

Matt

Spojrzał na dziewczynę. Zmieniła nastrój .? Tak , on już chyba wolał żeby się nie odzywała. Westchnął i wyprostował się.-Matt-rzucił przenosząc na nią wzrok z grzeczności.Spojrzał na wyświetlacz aparatu i przeglądał zdjęcia opierając się ponownie o drzewo.

\\jaka menda ..xD\\

Lisa

//xDD//

Po krótkim przedstawieniu się zaczęła na nowo biegać. Nie była dobra w rozmowie i nawiązywaniu nowych znajomości, więc nigdy czegoś nie kontynuowała. Biegła jedną z już dosyć dobrze wydeptanych dróżek w lesie. Przystała jeszcze na chwilę żeby wsadzić do uszu słuchawki i nastawić ulubiony utwór na IPodzie. Oczywiście przez przypadek wypadła jej z kieszeni woda czego zajęta nie zauważyła (O.o xD).

Matt

Oglądał zdjęcia , no wyszły całkiem nieźle. Najwidoczniej wyszedł z wprawy.Ruszył wydeptaną przez dziewczynę ścieżką. Szedł powoli, bo przeciez nigdy mu się nie spieszyło. Zauważył na śniegu butelkę z wodą.Pewnie jej-pomyślał.Podniósł butelkę i ruszył szybciej za dziewczyną. Nie biegł. Po prostu szedł .

Lisa

Zwolniła nieco. W dalszej części było już więcej śniegu, więc skrzywiła się w grymasie i przestała biegać. Dzisiaj to na tyle... Chciała właśnie wyjąć z kieszeni wodę, gdy kapnęła się że właściwie jej nie ma. Musiała mi wypaść... Bo w kurtkach to tak jest! Pomyślała zirytowana i chwilę się zastanawiała po czym zdecydowała, że jednak wróci po swoją wodę ze względów ekologicznych. xD Wyjęła słuchawki z uszu i ruszyła spowrotem truchtając już wolniej niż wcześniej. Przynajmniej jeszcze raz sobie pobiegam.

Matt

Przystanął na chwilę słysząc rozmowy wiewiórek .^^ Nie zauważył kiedy obrócił się nagle i właścicielka wody sama się znalazła wpadając na niego.-Woda..Twoja-powiedział patrzać na nią, czy aby wszystko w porzadku.Zresztą co go to przecież ona najwidoczniej należała do typu samych sobie ^^.

Lisa

Pokręciła głową jak to miała w zwyczaju, gdy na coś wpadnie czy coś. W tym wypadku jednak był to ktoś. xd
- Dzięki. - bąknęła cicho przejmując szybkim, zgrabnym ruchem wodę od chłopaka.

Matt

Spojrzał na dziewczynę.-Zawsze taka oschła.?-spytał. W końcu jego irytacja powoli , ale mimo wszystko wzrastała. Strzepał jej śnieg z ramienia. Kurde czemu ona nadal mimo wszystko był miły.

Lisa

- Najczęściej. - kiwała minimalnie głową. - Ekhm... Już z przyzwyczajenia. - wytłumaczyła po chwili. No tak, jak była głupim dzieckiem to była milusia! Nie dziwne, że Annie była w takim szoku... Spojrzała na chłopaka. - A odezwała się osoba strasznie miła. - prychnęła z lekkim, złośliwym uśmieszkiem. No cóż... Niestety miła po rodzinie zastępczej już nigdy nie była.

Matt

-Z usposobienia miły-powiedział.Ostatnio nie miał jakoś do tego wszystkiego głowy-Przyjąłem taktyke przeciwnika-prychnął. Uśmiechnął się nieco zadziornie.

Lisa

- Hymn, fajnie wiedzieć. - mruknęła. Ech... Chyba jednak przydałoby się kogoś tu poznać. Westchnęła ciężko, ale cicho. Zaczęła niechętnie jakiś pierwszy lepszy temat. - Rozumiem, że jesteś tu długo?

Matt

Spojrzał na nią nieco zaskoczony.-Tak od dość dawna.-przyznał szczerze. Skoro dziewczyna chciała nawiązać kontakt nie miałzamiaru jej tego utrudniać.-Wyjechała jakiś czas temu na długo i niedawno wróciłem-dodał -A Ty od kiedy tu jesteś.?-spytał grzecznie.

Lisa

- Ja yy... No tak w sumie można powiedzieć, że tu wróciłam. Gdy miałam trzy lata trafiłam do tutejszego domu dziecka, a potem wzięła mnie rodzina zastępcza. Teraz wróciłam. - odpowiedziała jak na nią wyczerpującą. Boże, skąd u mnie tyle słów? Od kiedy? Jakiś ptak zleciał z jednej z gałęzi drzewa, które ową gałąź miały nad głową Lisy. Zirytowana zaraz strzepnęła śnieg z głowy i krzywiąc się rzuciła odlatującemu ptakowi nienawistne spojrzenie.